Byłam w ten weekend na weselu u dobrych znajomych z duszpasterstwa. Było pełno przyjaciół i świetna muzyka, której próbki zamieściłam w ostatnim poście :), więc nie można było nie bawić się dobrze :). Jednak ponieważ jest to blog szafiarski, powinnam napisać coś o sukience, którą na sobie miałam :).
Kiecka tym razem NIE JEST moja - pożyczyłam ją od siostry, bo moje rzeczy są w rozjazdach między Bydgoszczą a Warszawą i jakoś nie miałam pomysłu, co z tego, co mam tu i ówdzie włożyć na siebie, a Myriasta sukienka pasowała mi najbardziej. Od pierwszej chwili, gdy ją zobaczyłam, miała ochotę kiedyś ją założyć, i wreszcie moja droga siostra pozwoliła mi na to :). Jest zdecydowanie w moim stylu - gorsetowa góra, rozkloszowana spódnica z tiulem pod spodem :). Pochodzi z Primarku - sklepu, w którym można obkupić się w cudowne rzeczy, jeśli jedzie się na Wyspy. My miałyśmy okazję wskoczyć tam na ciuszki, gdy mój brat studiował w Oxfordzie - i któregoś razu z Anglii przyjechała ta sukienka :). Myria dostała kieckę, ja dostałam nie zgorszą spódnicę, która kiedyś pojawiła się na blogu, w tym poście.
Zdjęcia są autorstwa wspaniałej fotografki, DJ'ki, reżyserki, imprezowiczki i kumpeli - Natchniuzy :))).
DJ i tańcownica Natchniuza: