Udałyśmy się z Myrią w poszukiwaniu romantycznego miejsca, by sukienka kojarząca się nieco z Elizabeth Bennet znalazła odpowiednie dla siebie tło :). Uwielbiam i książkę, i filmy :). Razem z moją koleżanką Kolleander (która też prowadzi bloga :)) spotykałyśmy się kiedyś, by oglądać nocą wszystkie powstałe do dziś ekranizacje tej cudnej powieści. Jednego razu dotarłyśmy nawet do wersji z 1947 r. (o ile dobrze pamiętam datę!), ale było to już po 6 odcinkach serialu BBC i Keirze, tak późno w nocy (czy raczej wcześnie rano), że pamiętam mgliście jedynie początek i ogólne wrażenie, że film miał chyba niewiele wspólnego z historią z książki, a kostiumy wyglądały jak wyjęte z Disneya. Nie zależało im wtedy na odtworzeniu prawdy historycznej :).
Co innego w wersji z Keirą :). Na której zresztą też byłyśmy w kinie we czwórkę: Kolle z kuzynką Anią, a ja z Myrią :). Byłyśmy najżywiej reagującymi na sali osobami i nie wahałyśmy głośno się śmiać, gdy działo się coś śmiesznego. Bądź co bądź nie jest to wcale bardzo poważny film :).
Elizabeth Bennet jest jedną z moich ukochanych postaci książkowych, nie tylko dlatego, że nosi tak piękne imię i że tak rzadko bohaterki powieści nazywają się w ten sposób :).
Zdjęcia robione oczywiście w Bydgoszczy :). Promocja miasta trwa. Jeszcze cały wrzesień :).
Urocza sukienka, która mojej siostrze skojarzyła się z Liz Bennet, pochodzi z lumpeksu z Wiednia i mnie dotychczas kojarzyła się raczej z latami 30-tymi :). Widać, komu do czego bliżej :).
sukeinka - sh
pasek - od stu lat w szafie
sandały - Deichmann