W jeden z ostatnich weekendów października spadł w Warszawie śnieg. Z drzew nie zdążyły jeszcze opaść liście, niektóre z nich trzymały się jeszcze bardzo zielono, a tymczasem zasypane zostały całkiem grubą pokrywą śniegu. Razem ze śniegiem nastał lekki mróz, co pociągnęło za sobą przetrzepywanie szafy w poszukiwaniu zimowej odzieży, która miała czekać na odkopanie co najmniej do końca listopada.
Na tę niedzielę umawiałyśmy się z Jo. na sesję, a skoro zastałyśmy na zewnątrz taki, a nie inny pejzaż, postanowiłyśmy to wykorzystać. Na skwerze przy Dzielnej znalazłyśmy fragment pustej białej przestrzeni, pośrodku której uradowane dzieci poprzedniego dnia ulepiły październikowego bałwana :).
El zimowa biega po Warszawie w traperkach i wełnianych skarpetach :P. Dawniej nigdy w życiu bym się tak nie ubrała, ale okrutna zima trzy lata, która przemroziła mnie na wskroś, trochę przewartościowała moje podejście :).
fot. Jo.
-------
sukienka - Pierre
pasek - H&M
płaszcz - sh
buty -CCC
skarpety - Dworzec Centralny
kocie kolczyki - targ rękodzieła w Teatrze Baza