Bydgoska Sielanka

19.9.16


Minęły ponad dwa lata od ostatniego razu, kiedy tutaj coś opublikowałam. Przerwa jeszcze dłuższa, niż poprzednim razem. Przez większość tego czasu myślałam, że już nie wrócę do bloga - że to był pomysł na jakiś czas, w którymś momencie zapał minął i naturalnie zgasł, poza tym zaczęło mnie zawstydzać publikowanie swoich zdjęć w internecie, pisanie o swoich sukienkach i spódnicach, w dodatku doszłam do wniosku, że oprócz tego, że rzadko kiedy chodzę w spodniach, to mój styl nie jest na tyle wyrazisty, by aż promować się z nim w szafiarskiej blogosferze. Obserwując moje różne przyjaciółki i koleżanki w duchu stwierdzałam, że niejedna z nich ubiera się dużo lepiej i ma naprawdę wspaniałe wyczucie gustu i smaku, więc wycofałam się. Co więcej, doszło do tego, że kupiłam sobie dżinsy, i to dwie pary. Niektórzy z moich kolegów uznali, że w takim razie skończyła się epoka i pomieszało mi się w głowie, że już nie będę tą samą osobą, a kiedy rzeczywiście zaczęłam w tych spodniach chodzić (nie codziennie, oczywiście, ale jednak), prysły nadzieje na wznowienie bloga. Wkrótce kurz na to wszystko opadł, a ja całkiem dobrze poczułam się w moich dżinsach, schowana w zaciszu zmagań ze swoją codziennością. 

Sporo się w ciągu tych dwóch lat wydarzyło - skończyłam studia, przeprowadziłam się do Wrocławia (Wrocław jest przepiękny, pozdrawiam serdecznie szczęśliwych mieszkańców Wrocławia!), mieszkałam tam przez rok i zakochałam się w tym mieście, zaczęłam pracę, potem ją zmieniłam, stanęłam na rozdrożu, a potem dostałam jeszcze inną ofertę i tak ponownie wróciłam do Bydgoszczy, ciekawa, czym mnie zaskoczy kolejny rok. Zastanawiam się, czy do zmian można się przyzwyczaić? Na pewno można rozwinąć poczucie humoru i dystans do samej siebie. I szacunek, kiedy udaje Ci się wśród wszystkich życiowych zawirowań przejść zwycięsko. 

Po tych dwóch latach wróciło do mnie przekonanie, że prowadzenie bloga ma sens i urok, i widząc rozwijający się trend promujący tradycyjną kobiecość i elegancję w sposobie bycia, stwierdziłam, że mój blog dobrze sie w to wpisuje i chętnie włączę swój głos do tego nurtu. Poza tym mam tyle pięknych spódnic i sukienek, które jeszcze nigdy nie pojawiły się na zdjęciach... :) Zastanawiałam się, czy nie zacząć czegoś całkiem nowego, bo gdy przejrzałam niektóre ze starych postów, złapałam się za głowę i najchętniej bym część z nich usunęła i nigdy nie przyznała się, że to ja :). Zdecydowałam jednak, że nie zrobię tego i będę korzystać ze starego adresu, żeby nie odcinać się tak całkiem od tamtej dziewczyny, która kształtowała swój styl i popełniała rozmaite błędy :). 

Po przydługim wstępie (to pierwszy raz od dawna, więc pozwoliłam sobie na dłuższy komentarz) przechodzę do tematu bloga :). Spódnice i sukienki pozostają wiodącym  i jedynym wątkiem, bo w gruncie rzeczy (pomimo nabycia dżinsów :)) nadal je noszę na co dzień. Dziś zatem publikuję pierwszego posta w ponownie bydgoskiej odsłonie! W tle bydgoska Sielanka, urokliwa dzielnica eklektycznych dworków w centrum miasta, z zielonym skwerem pośrodku. Sukienka to mój strój na wesela, koncerty lub niedziele - powłóczysta długość nie nadaje się do noszenia w dni powszednie, bo suknia sama w sobie jest zbyt elegancka, by pójść w niej w zwykły dzień do pracy. Co skąd jest - informacje będą pod zdjęciami. Formuła bloga zostaje taka jak wcześniej :). Autorem zdjęć jest Wojtek Pilarczyk, mój bydgoski kolega :). 
















Tu powyżej było hasło: "a teraz lekko się uśmiechnij", na co wybuchnęłam śmiechem, bo trudno mi było uśmiechnąć się "lekko" :). Poniżej detal. 


Fot. Wojtek Pilarczyk 

-----
Sukienka - Quiosque
Bolerko - od mamy
Torebka - Parfois
Sandały - Deichmann
Bransoletka - handmade, prezent od przyjaciół :)
Kolczyki - Kruk, prezent od przyjaciół :)




Inne w tym stylu

10 komentarze

  1. Pięknie wyglądasz w tej sukience Elu! :) wersja bez bolerka cudowna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba przybędzie tu wrocławskich czytelników... :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Che bella! Piękny tart, moja droga El!:))

    OdpowiedzUsuń
  4. dobre z tym lekkim uśmiechem.... :D

    fajny blog! fajny post!

    OdpowiedzUsuń
  5. Elu, jesteś wspaniałą kobitką! Kibicuję Ci z całego serca, a blog będę odwiedzała z ogromną przyjemnością! Niech Ci się wiedzie w bydgoskiej sielance :)

    Kacha W.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że wróciłaś! Bo jesteś niezwykła!
    A wiesz, że ja jestem z Wrocławia?!:D
    Co do sukienki, to jest świetna, a Ty w niej zjawiskowo wyglądasz!!!! Jak syrena!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przerwa była zdecydowanie zbyt długa! Całe szczęście, że wróciłaś i otwierasz znowu szafę. Ciekawe, jak się wszystkie kreacje w niej mieszczą?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo, widzę, że spotkałam bratnią duszę! Ja też wróciłam do blogowania po prawie dwóch latach. Też na początku myślałam, że nie wrócę w ogóle, jednak w miarę upływu czasu jakaś iskierka się pojawiała i w końcu wróciłam. :)

    Super, że wróciłaś, trzymam kciuki! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Prawdziwy powrót Królowej. Tak trzymać. I się uśmiechać, lekko i nielekko. Powodzenia i nie chodź już w dżinsach!

    OdpowiedzUsuń
  10. I dobrze zrobiłaś, ze zostałas przy starej domenie. Ja tez własnie wróciłam do mojego bloga. Doskonale rozumiem o czym mówisz w kwestii czytania swoich starych postów. niektóre przyprawiaja mnie o prawdziwy rumieniec zazenowania.

    Powiem wiecej, tez przerabiałam faze zadnych spodni! I gdy urałam moje pierwsze jeansy na Uniwersytet, wykładowczyni powiedziała, ze to juz chyba upadek moralnosci świata.. :) Nie przejmuj się ma byc Tobie wygodnie i Ty masz czuć sie swobodnie. Najgorsze co mozna sobie zrobic to szufladkowac sie samemu.

    pozdrawiam ciepło i mocno kibicuje

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty

Kontakt

Zapraszam do kontaktu! :)

gdybyspodniniebylo@gmail.com