Pierwszy jesienny deszcz
28.8.10Wczoraj był pierwszy deszczowy dzień jesienny... Lało od rana i było tak ciężko i sennie, że nie sposób było zwlec się z łóżka przed 11 :). Skoro pogoda uniemożliwiła Myrii i mnie na obfotografowanie letnio-kwiecistego zestawu, dostosowałyśmy się do niej i wyciągnęłam z szafy płaszcz, którego nie nosiłam od trzech miesięcy. O zgrozo, okazało się, że to idealny strój na wyjście z domu, więc poczułyśmy, jak jesień wkłada ręce do naszej garderoby...
Dziś plener z wysadzoną platanami ulicą Markwarta :). Nie szukamy odległych miejsc, ten, kto zna Bydgoszcz wie, że to wszystkie opisywane przeze mnie punkty są oddalone od siebie jakieś pięć minut drogi piechotą :).
Bardzo lubię ten płaszcz - a w zasadzie powinnam go chyba nazwać trencz? - jest jednym z moich pierwszych większych wydatków w Warszawie i mam go od pierwszego roku studiów :). Ha, pamiętam te zakupy w Arkadii, gdy wszystko było zupełnie nowe. Pasuje do wszystkiego i wszystko pasuje do niego :). Wczepiłam w klapkę klucz wiolinowy, żeby był bardziej "mój", w końcu jestem muzykiem :). Broszka tez ma swoją historię - dostałam ją z okazji dyplomu ze skrzypiec w szkole muzycznej, i noszę ją również dzisiaj, kiedy już mniej gram, a więcej śpiewam.
Parasolka nie jest moja, ale ojcowska - pożyczyłam ją, bo zgubiłam swoją :P - mój brat sprezentował ją kiedyś tacie jako upominek-pamiątkę z jego studiów w Oxfordzie. Przyznacie chyba, że jest elegancka, solidna i bardzo angielska :). Sukienka i torebka już kiedyś pojawiły się na moim blogu, więc tym razem podaruję sobie komentarz :).
Jako dodatek do posłuchania w tle zamieszczam piosenkę w wykonaniu Roberty Gambarini - Włoszki, która pięknie śpiewa standardy jazzowe! Standardy są bardzo jesienno-deszczowe :). Kopia niestety nie jest najlepszej jakości, cóż.
Całe szczęście, że dziś już jest cieplej i pogodniej niż wczoraj :P.
Parasolka w całej okazałości:
A to dekoracja na parasolce - motto oksfordzkiego uniwersytetu:
Kolczyki - prezent od mojej matki chrzestnej, z tego, co pamiętam, też dostałam je z okazji zagrania dyplomu :). Dostaję od niej piękne i gustowne drobiazgi, zawsze mnie zachwycają.
A poniżej zabawa w skakanie przez kałuże :P, które na ulicy Markwarta są niezwykle okazałe:
trencz - New Look
sukienka - NYC
baleriny - Aldo
chusta - wyjęta z maminej szafy wiele lat temu
parasolka - Ox
kolczyki - Apart
broszka - ?
sukienka - NYC
baleriny - Aldo
chusta - wyjęta z maminej szafy wiele lat temu
parasolka - Ox
kolczyki - Apart
broszka - ?
10 komentarze
piękny trencz:). Nie mogłąm się doczekać zimnych dni, żeby założyc swój:D. Piękny kluczyk:)
OdpowiedzUsuńKałuże, ach, kałuże! Gdyby nie Wy, zdjęcia byłyby smutne szare. Ale mam nadzieję, że nie będzie w najbliższym czasie kolejnych okazji do prezentowania mody okołodeszczowej :/
OdpowiedzUsuńśliczny trencz:)
OdpowiedzUsuńNo niestety, jesień już czuć w powietrzu...
Po pierwsze - jesteś Wkręcona - zajrzyj do mnie,to się wyjaśni;)
OdpowiedzUsuńPo drugie - znam Markwarta;)bywam w Bydzie ,mieszkam bliziutko;)
Po trzecie - prześlicznie wyglądasz!!!na przekór pogodzie!
szkoda ze jesien sie zbliza..trencz rewelacyjny:)
OdpowiedzUsuńŚliczny płaszczyk, i bardzo fajna broszka!
OdpowiedzUsuńsuper nagłówek:) a płaszczyk śliczny.
OdpowiedzUsuń@Rysia - haha, zajrzałam do Ciebie i widziałam Twoje piękne kolczyki :). Pasowałyby do mojej broszki - albo moja broszka pasowałaby do Twoich kolczyków :).
OdpowiedzUsuńMasz tyle ładnych rzeczy, ale kompletnie nie umiesz ich łączyć...
OdpowiedzUsuńJacie jaka jesteś ładna i zgrabna dziewczyna, a ten plaszczyk, broszka spudniczka jest tak kobieco , a zarazem dziewczęco. To jest mój styl ja też mam podobny płaszczyk tylko parasolke mam w kropeczki i falbankę :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuń