Pierwszy czerwcowy wpis, bardzo kwietny, bo sukienka jest upstrzona wijącymi się pędami. A tytuł stąd, że jak patrzyłam wczoraj w lustro, to widziałam w nim jakąś panienkę z bajki :). Zresztą Karolcia tak właśnie mnie skomentowała, gdy się wczoraj spotkałyśmy.
Wiosna długo się ociągała z przyjściem, ale gdy już nastała, to wszystko bardzo szybko zakwitło i przekwitło. Akacje już przeszły, a jakoś zapamiętałam, że kwitną w czerwcu, a nie w maju. Lipy kwitną już teraz, a niektóre wyglądają już przekwitająco, jaśmin w wielu miejscach też już znika. Bardzo szybko to mija - upojne lipy kojarzą mi się z pogodną końcówką czerwca, a nie z jego nerwowym początkiem. Szkoda, że czasu i okazji jest tak niewiele, by nacieszyć się wiosennymi zapachami.
A oto zdjęcia :). Z wczorajszej niedzieli.
Kupiłam tę sukienkę zimą w lumpeksie na Długiej, którego już nie ma (buuu...). Musiałam oswoić jej długość. Mimo, że takie spódnice do połowy łydki są bardzo klasyczne dla mody 50' i w dół, to trzeba znaleźć sposób, jak wyglądać w nich tak, by nie wydawać się krótkonogą albo przysadzistą :). Jak dobrze, że istnieją wysokie obcacy :).
sukienka - sh
sandały - Clark
pasek - Tatuum
spinka-kwiat - H&M