Obiecałam tego posta we wrześniu, a osobie, która odpowiada za to miejsce, jeszcze wcześniej. Któregoś październikowego dnia wybrałam się do cudownego i przytulnego sklepiku zagubionego w centrum Warszawy, przytulonego do pleców głównych tras wschód-zachód i północ-południe, jakby "w podwórzu" serca miasta - na ulicy Nowogrodzkiej 8. Wystawa zapowiada, co spotka się w środku - koronczarsko-łąkowe cuda wszelkiej maści oraz małą spiżarkę z przetworami :). Szyld "Skarby Prababuni" zachęca, by zajrzeć do zupełnie innego świata niż to, co jest na zewnątrz: bloków, samochodów, bankomatów, ruchu i betonu, które odbijają się w witrynie. Dziś wreszcie publikuję tego posta :).
W środku jasne szafy i kredensy pachną drewnem, białe i kremowe koszulki i halki wydają się pochodzić z innej epoki, z czasów, gdy panny nie wychodziły z domu nie założywszy pod długą spódnicę koronkowych pantalonów, wyglądających dziś jedynie na spodnie od piżamy.
Skarby Prababuni to sklep Fundacji Domów Wspólnoty Chleb Życia. Koronkowe cuda są dziełem rąk kobiet należących do Wspólnoty. Jej założycielką jest siostra Małgorzata Chmielewska, która zresztą prowadzi bloga :). Dochód ze sprzedaży rzeczy ze sklepu jest przeznaczony na prowadzenie Fundacji i utrzymanie Wspólnoty. Nie jest to lumpeks ani outlet, więc ceny są normalne - mogą wydawać się wysokie, uważam jednak, że jak na tego rodzaju ręczną i kunsztowną robotę to nie jest dużo. Sukienka kosztuje średnio 130 zł, obrus ok. 150 zależy jeszcze, jakiej wielkości. Nie zrobi się tam więc tanich zakupów, ale za to zrobi się zakupy unikatowe i szczególne :).
Oprócz koszulek, sukienek i piżamek w sklepie można kupić przepiękne obrusy, serwety i chusteczki. Oto kuferek Prababni:
A to spiżarka Prababuni :). Przetwory są zupełnie nieziemskie:
Na koniec przedstawiam przemiłą ekspedientkę, którą zastałam na zapleczu przy pracy. Szukajcie jej, gdy wejdziecie do środka: