Zdjęcia jakiś czas leżakują w pamięci komputera, przez co stały się wspomnieniem pięknego, ciepłego początku listopada, który nieraz miewał bardziej znamiona początku wiosny niż schyłku jesieni. Stylizacja dobrze to odzwierciedla - z jednej strony wielkie, rozłożyste kwiaty, a z drugiej kolorystyka raczej przesłoneczniona i ciepła.
Aleja, na którą się wybrałyśmy z Myrią, znajduje się za Bazyliką i cała jest pomnikiem przyrody. Te ciemne konary to jarząby szwedzkie, wiosną kwitnące ciemnoróżowo. Uliczka ta stanowiła niegdyś naszą drogę ze szkoły do domu. Dziś kojarzy mi się także z kursem na prawo jazdy, bo ćwiczy się na niej wyjazd z drogi podporządkowanej na drogę z pierwszeństwem :). A poza tym jeśliby ktoś jeździł samochodem po Bydgoszczy dobrze wiedzieć, że jest jednokierunkowa :).
Sweter dostałam od Z., która w czerwcu pozbywała się połowy swojej szafy, sprzątając mieszkanie przed wakacjami. Akurat wpadłam do niej wtedy na kawę. Szerokim gestem dłoni zaprosiła mnie, żebym przejrzała stosiki ciuchów i jeśli tylko znajdę tam coś dla siebie, ie krępowała się i brała. Tak oto na nieco swapowej zasadzie ten przedziwny nietoperek trafił na moją półkę.
sweter - od Z.